Patryk bije rekordy pracowitości, Paweł i Patryk cieszą się uznaniem na swojej praktyce, choć wszyscy radzimy sobie nieźle. W Ferbafran chłopaki trafili na średnio ciekawy, acz pożyteczny dzień: Dzień Porządkowy. Patryk i Filip zaangażowali się w to zadanie, a Kacper ku swojej radości dostał ambitną robotę: regenerował maszyny, sprawdzał ich stan i wymieniał wadliwe elementy, po czym razem z pozostałymi praktykantami ładował stare maszyny na auta dostawcze.
Ogólnie dzień był luźniejszy, po praktykach wjechaliśmy busem na Carmen de los Martires, znowu mieliśmy okazję podziwiać niesamowite widoki Granady z wysoka, zwiedziliśmy staro-młody pałacyk sąsiadujący z Al Hambrą i ogrody wokół niego. Wspinaliśmy się krętymi alejkami między mnóstwem roślin przeróżnych gatunków. Podobno twórczyni tego parku została nagrodzona za odtworzenie całej szaty roślinnej tego miejsca. Widoki znowu były fantastyczne, pstrykaliśmy zdjęcie za zdjęciem, a Bartek nie mógł się doczekać swoich ulubionych pawi (nazwał je zresztą Ziutkami!), które tam są hodowane. W końcu je znaleźliśmy, ale nie chciały rozłożyć ogonów.
Nasza przewodniczka, pani Dorota, przygotowała dla nas dodatkowe atrakcje: najpierw poczęstowała nas marokańską herbatą i daktylo-migdałami, a potem zaproponowała odczytanie romantycznych poematów z podziałem na role. Trzeba przyznać, że Michał i Paweł spisali się świetnie, śmiechu było mnóstwo.
Po zejściu na dół i zjedzeniu wcześniejszej kolacji popracowaliśmy trochę nad formą na drążkach. Jutro czeka nas wyprawa w góry, do Sierra Nevada. Oglądaliśmy je dzisiaj z daleka, na szczytach leży jeszcze mnóstwo śniegu.